Cztery punkty, osiem zbiórek i aż pięć asyst - to wynik pobytu na parkiecie Marcina Gortata w meczu z Detroit Pistons w koszykarskiej lidze NBA. Polak na parkiecie przebywał 30 minut.
Cóż, można powiedzieć Marcin Gortat z meczu na mecz rozkręca się. W meczu debiutanckim w Phoenix Suns zebrał cztery piłki przeciwko Miami Heat 23.12.2010. W meczu następnym z Los Angeles Clippers tylko jedna zbiórka natomiast przeciwko Philadelpia 76ers zgarnął sześć piłek. Wystarczy tych pochwał pod adresem Marcina, gdyż jego drużyna należy do jednych z najgorszych, jeżeli chodzi o postawę w obronie, średnio w meczu rywale zdobywają powyżej 100pkt. Widząc taką postawę zawodników trener Alvin Gentry zarządził dłuższe treningi skupiając się na obronie. Przyniosło to skutek- wygranej z Detroit Pistons 92:75. Liderami strzeleckimi "Słońc" byli Vince Carter i Jared Dudley. Obaj zdobyli po 19 punktów i popisali się też skutecznością w rzutach zza linii trzech punktów. Zrobiliśmy duży krok naprzód powiedział Gortat po spotkaniu. Wszystkie elementy w grze, które założyliśmy prawie w pełni wykonaliśmy. Należy się cieszyć i poziom utrzymać w następnych meczach. No cóż należałoby utrzymać, może nawet poziom został utrzymany, ale przeciwnik okazał się wymagający. Mowa tu o Sacramento Kings, z którą ulegli 89:94. Cieszyć mogą dwie rzeczy- Phoenix Suns udało się skutecznie grać w obronie tak, że drużyna przeciwna nie przekroczyła 100 zdobytych punktów. Druga to ta, że Polak trafił sześć z dziesięciu rzutów z gry, wykorzystał cztery z siedmiu wolnych, a także zanotował sześć zbiórek, trzy bloki i asystę.
Uzbrojmy się w cierpliwość, poczekajmy na wyniki w następnych meczach.
Wszystkich gości i zainteresowanych zapraszam do innych miejsc na blogu o NBA i nie tylko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz